Jak smakuje krew wampira Billa?

Anna Paquin: Muszę przyznać, że dość ohydnie. Nie ma określonego smaku – jest zrobiona z bardzo słodkiego syropu o plastikowym posmaku, ponieważ zawsze do jej picia używam jakiejś gumowej rurki.

Reklama

A serialowego napoju True Blood już próbowałaś?

Wiem, że to, co piją odtwórcy ról wampirów, jest mieszanką zmiksowanych malin, truskawek, owocu granatu i syropów owocowych w czerwonym kolorze. Nie miałam jeszcze okazji spróbować tego napoju, tak samo zresztą jak moja bohaterka Sookie. Nie chcę też zabrzmieć jak nawiedzona czyścioszka, ale Sookie zwykle ubrana jest w białe tshirty albo sukienki, więc odrobina napoju na moim ubraniu sprawiłaby, że zdjęcia byłyby opóźnione.

Reklama

Kto jest twoim ulubionym wampirem: Bill czy Eric?

W tym temacie jestem bardzo tendencyjna i tak jak Sookie, gram w drużynie wampira Billa (Anna prywatnie jest zaręczona ze Stephenem Moyesem, odtwórcą tej roli – przyp. red.). Na dodatek Eric nie wydaje mi się pociągający. W końcu wpakował mnie w ogromne kłopoty, okłamał i zdradził. Osobiście najbardziej lubię wampirzycę Jessicę. Deborah Ann Woll jest piękną i niesamowicie utalentowaną aktorką. Zdarzało mi się zapominać tekstu, bo przyglądałam się jak ona gra i co mówi. Nowych jej aktorów w obsadzie zawsze witamy jak członków rodziny. Niestety raz na jakiś czas są niezbyt dyskretnie i w najbardziej zaskakujących momentach mordowani.

Co takiego pociągającego jest w wampirach?

Reklama

Wampiry potrafią być niebezpieczne, przerażające, sexy i piękne zarazem. Myślę, że są doskonałym ucieleśnieniem ukrytych pragnień i najbardziej brudnych myśli każdego człowieka. I skąd pewnie ten nagły wampirzy trend w kinie i telewizji.

Lubisz oglądać siebie na ekranie?

Muszę przyznać, że niechętnie. Jestem bardzo krytyczna w stosunku do mojej gry aktorskiej, natychmiast wyłapuję błędy i najchętniej zapadłabym się pod ziemię. Ale gdy oglądam „True Blood“ i patrzę na pozostałych aktorów to wydaje mi się, że jako team wypadamy bardzo dobrze. Lubię seriale, w których nie tylko sama fabuła jest interesująca, ale także dobrze dobrani aktorzy, stylizacja, scenariusz. „True Blood“ nie pokazuje perfekcyjnych postaci – wszyscy mają jakieś skazy. Doskonale rozumiem zachowania bohaterów, którzy w ciągu minuty potrafią się zmienić z dobrych w okrutne i złe postacie. Wszyscy starają się żyć w świecie zaludnionym przez wampiry, shapeshifters i telepatów.

Problem z serialami jest taki, że aktor musi się zaangażować całkowicie od pierwszego odcinka do ostatniego. Chyba nie za bardzo masz teraz czas, żeby grać w filmach?

Jeżeli gra się w tak popularnym i odnoszącym sukcesy serialu, który telewizja chce pokazywać przez wiele lat, nie powinno się narzekać na brak pracy przy filmach, ale być wdzięcznym, że jest się częścią takiego przesięwzięcia.

Czy sama posiadasz jakieś nadprzyrodzone zdolności?

Nic mi na ten temat nie wiadomo, żebym miała jakieś dodatkowe zdolności. I gdybym była telepatką to nie wiem czy w ogóle chciałabym korzystać ztakiego daru. Nie chciałabym w ten sposób zyskiwać przewagę nad moimi rozmówcami. Jestem zwolenniczką mówienia głośno tego, co się myśli.

Pewnie masz już dosyć pytań o Oscara, którego dostałaś za rolę w filmie Jane Campion „Fortepian“?

Nawet nie wiesz jak bardzo ich nie lubię. To było jedno wydarzenie, które mialo miejsce piętnaście lat temu i od tamtej pory muszę o nim opowiadać. Po pierwsze – zupełnie nie pamiętam tamtego momentu na scenie. W mojej pamięci jawi się jedno wielkie zamazane wspomnienie. Po drugie – nigdy nie obejrzałam „Fortepianu“ od początku do końca.

Gdzie trzymasz swojego Oscara?

W sypialni. Ale muszę przyznać, że jestem bardzo nieodpowiedzialnym laureatem – Oscara nie poleruję i wcale o niego nie dbam. Statuetka po prostu przypomina mi jakie szczęście miałam, że udało mi się zagrać moją pierwszą rolę w takim filmie jak „Fortepian“.

Trudno się dorasta w świetle reflektorów?

Tak naprawdę nie mam pojęcia jak wygląda dorastanie dziecięcych aktorów, ponieważ poza „Fortepianem“ moje dzieciństwo nie obfitowało bardzo w pracę przy filmach. Miałam spokojne i normalne dzieciństwo, a w czasie okresu dojrzewania nie zbrzydlam na tyle, żeby nie móc dalej być aktorką. Gdy już mogłam świadomie decydować o swojej karierze zaczęłam przyjmować coraz więcej ról. Nigdy nie miałam problemu z zaszufladkowaniem i z nalepką „aktorka dziecięca“. Ale zdaję sobię sprawę, że wielu aktorów nie radzi sobie z wejściem w dorosłość i nie jest w stanie przełożyć swoich umiejętności aktorskich na wyższy poziom wiekowy.

Rozmawiała: Joanna Ozdobińska/Nowy Jork